Producenci samochodów myślą, że doskonale wiedzą, jak trafić w upodobania kobiet. Uważają, że wystarczy rzucić w eter kilka haseł o bezpieczeństwie, komforcie i rodzinnym charakterze modelu, a panie pobiegną do salonów. Tymczasem prawda jest nieco inna…
Skąd ta refleksja? Ostatnio koleżanka przyszła do mnie zła po wizycie w salonie samochodowym znanej marki (z grzeczności nie będziemy tutaj rzucać nazwami). Sprzedawca rozmawiał z jej mężem o osiągach auta, silniku i jego mocy do momentu, kiedy okazało się, że tym autem ma jeździć ona.
Wtedy miły pan z salonu płynnie przeszedł w tryb zachwalania wielkości bagażnika, łatwości zamontowania fotelika dziecięcego oraz nowoczesnych czujników parkowania. Tymczasem w ich rodzinie to ona jest lepszym kierowcą, ona częściej jeździ i to ona częściej zagląda pod maskę.
Można się wkurzyć? Oczywiście, że można.
Dość stereotypom
Powszechnie uważa się, że kobiety wybierają auta bezpieczne i dość spore, na przykład SUVy. Samochody, w których więcej widać na drodze (bo siedzi się wyżej), a w przypadku stłuczki dają większe poczucie bezpieczeństwa (przynajmniej w obiegowej opinii).
Albo auta „śliczne”, w stylu BMW Mini, Fiata 500 czy Toyoty Aygo. Auta, które łatwo się prowadzi, łatwo parkuje pod supermarketem czy przedszkolem, ale też łatwo wtapiają się w miejską dżunglę.

Pora przełamać to stereotypowe myślenie. Coraz więcej kobiet nie ma bowiem nawet ochoty patrzeć na kompaktowe, miejskie modele. Wolą jeździć czymś ciekawym, unikalnym i z charakterem.
Panie lubią sportowe wozy…
Na przykład samochodami sportowymi. I chociaż w mieście nie bardzo jest jak wcisnąć pedał gazu do podłogi, to sama świadomość dużej liczby koni mechanicznych pod maską poprawia humor i daje dużo satysfakcji.
Widok kobiety za kierownicą wypasionego Audi TT, sportowego Subaru Imprezy czy nawet potężnego Forda Mustanga nikogo już nie dziwi. Jeszcze większą popularnością cieszą się także auta GTI (Gran Turismo Injection), takie jak: Abarth Punto Supersport, Ford Fiesta ST, Peugeot 208 GTi, Seat Ibiza Cupra czy Suzuki Swift Sport.

A kiedy spytacie jakąkolwiek kobietę, która porusza się sportowym autem na co dzień o to, co jej się najbardziej podoba, jedną z pierwszych odpowiedzi będzie – pełne zazdrości spojrzenia innych kierowców.
…ale nie pogardzą też autami z napędem 4×4
Ale panie lubią także auta z napędem 4×4. I nie mówimy tu o klasycznych miejskich SUVach, którymi ciężko się wybrać w teren i poszaleć, tylko właśnie terenówkami z krwi i kości, które przejadą przez największe błoto i pokonają niejedną rzekę.
Na wszelkiej maści imprezach off-roadowych, na których można umazać się błotem po szyję, jest coraz więcej pań. W dodatku coraz częściej nie tylko na siedzeniu pasażera, ale także za kierownicą swoich ukochanych aut.
Popularnością wśród pań cieszą się auta takie jak Jeep Renegade, Jeep Wrangler, Mercedes-Benz GLK czy Land Rover Discovery Sport lub nieco droższy Range Rover Sport. Ale nie tylko. Po prostu off-road jest tym, co przyciąga kobiety coraz bardziej.

A czasem wjadą też na tor
Obecnie w Polsce coraz więcej jest torów sportowych i cały czas powstają nowe. Praktycznie co weekend organizowane są track day’e i inne imprezy, podczas których można przetestować możliwości swojego auta.
W dodatku wcale nie potrzeba do tego samochodu ze specjalnymi udoskonaleniami typu klatka, kubełkowe fotele czy pasy szelkowe. Można wjechać na tor „cywilnym” pojazdem, sprawdzić jak się prowadzi przy większej prędkości i po prostu dobrze się bawić w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach.
Jeszcze kilka lat temu na takich imprezach królowali panowie. Organizatorzy nie prowadzili nawet oddzielnej klasyfikacji dla pań, ponieważ nie było takiej potrzeby. Teraz kobiet na torach jest coraz więcej, a często pokonują nawet panów.
Co z tego wszystkiego wynika? A to, że nie ma typowo kobiecych i męskich samochodów. Wszystko zależy nie od płci, ale od upodobań i pasji. I tego się trzymajmy!