Jeszcze kilka lat temu samochody elektryczne stanowiły ciekawostkę. Teraz coraz częściej można je spotkać na naszych drogach. Co się zmieniło?
Kiedy auta elektryczne zaczęły pojawiać się na rynku, ich użytkowanie było bardzo problematyczne. Nie dość, że ich zasięg był dość mały (najczęściej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów), to jeszcze ładowanie nie było takie proste i dostępne. Zazwyczaj trzeba było podłączyć samochód do prądu na kilkanaście godzin, czyli najczęściej całą noc.
Czasy się zmieniają
Obecnie samochody elektryczne coraz łatwiej spotkać na ulicy. Stają się też coraz popularniejsze – na przykład Nissan jeszcze niedawno chwalił się, że Leaf sprzedaje się średnio co 12 minut. Jest to także najpopularniejszy model wśród polskich taksówkarzy.
Źródło: Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0
Jak wynika z badań sieci sieć Greenway, w województwie mazowieckim liderem wśród wszystkich aut elektrycznych jest Nissan Leaf, na drugim miejscu znajduje się BMW i3, na trzecim – Tesla S. Ale w rankingach znajdują się też auta takie jak Tesla Model X, Mitsubishi Outlander PHEV, Chevrolet Volt czy Hyundai Ioniq Electric.
Nieco rzadziej na ulicach spotyka się elektryki innych marek, takie jak Volkswagen e-Golf, Kia Soul EV, Renault Zoe, VW Golf GTE, BMW i8 i Toyota Prius PHV.
Ładowanie samochodów elektrycznych
Sieć ładowarek do samochodów na prąd ciągle się powiększa. Można ładować auto już nie tylko w domu za pomocą zwykłego lub dedykowanego gniazdka, ale także na parkingach miejskich. Tam zazwyczaj zamontowane są specjalne ładowarki do szybkiego lub superszybkiego ładowania (CHAdeMO).
Źródło: Flickr / CC BY-SA 2.0
Przykładowo, Nissan Leaf potrzebuje 15 godzin, by naładować w pełni akumulator za pomocą domowego gniazdka, za pomocą dedykowanej domowej ładowarki zajmie go 5,5 godziny, natomiast CHAdeMO naładuje 80% akumulatora w niespełna 30 minut. W sam raz, by zrobić zakupy.
Greenway, największa sieć szybkiego ładowania samochodów elektrycznych w Polsce, na koniec 2017 roku liczyła 30 zainstalowanych ładowarek w 24 miastach. W tym roku planowane jest uruchomienie kolejnych 60 stacji ładowania, natomiast do 2020 roku sieć ma liczyć 200 stacji ładowania samochodów elektrycznych, w tym 10 ultraszybkich i 135 szybkich.
Źródło: Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0
Jednak niektórzy idą o krok dalej. Amerykańska firma WiTricity opracowała technologię dwukierunkowego, bezprzewodowego przesyłania energii elektrycznej. Pierwszym producentem, który w swojej ofercie posiada auto korzystające z tej technologii jest BMW – model 530e iPerformance dostępny jest już z opcją bezprzewodowego ładowania.
Wiele udogodnień dla samochodów elektrycznych
Samochody elektryczne w Polsce stają się coraz popularniejsze. Wiele miast wręcz zachęca do przesiadania się na nie, chociażby poprzez umożliwienie darmowego parkowania w centrach miast. Mało tego! Na coraz większej liczbie parkingów pojawiają się stacje do darmowego ładowania.
Źródło: Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0
To wszystko sprawia, że na ulicach widać coraz więcej samochodów elektrycznych. W Warszawie jest nawet Tesla, która służy za taksówkę. Jej kierowca zapewnia, że auto budzi spore zainteresowanie wśród pasażerów.
W dodatku można zauważyć pewną prawidłowość – im większe miasto i więcej udogodnień, tym większa liczba samochodów elektrycznych na ulicach.
Czy przeróbka samochodu na elektryczny jest opłacalna?
Zacznijmy od tego, że taka przeróbka jest możliwa i wcale nie jest skomplikowana. Jedyne, co należy wymienić to układ napędowy. Trzeba zdemontować silnik i układ paliwowy, a zamontować solidny akumulator.
Warto mieć jednak na uwadze, że niektóre wydziały komunikacji mogą robić problemy z zarejestrowaniem takiej przeróbki. W dodatku liczba dostępnych na rynku modeli elektryków pozwoli wybrać model na praktycznie każdą kieszeń, więc nie ma raczej większego sensu decydować się na samodzielną wymianę jednostki napędowej.
Wizja przyszłości czy teraźniejszości?
Ostatnio naukowcy z Uniwersytetu w Bostonie i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley przeprowadzili badania, z których wynika, że do 2050 roku od 13 do 26% całkowitego zużycia prądu służyć będzie do ładowania samochodów elektrycznych.
Zdecydowane większość analityków zajmujących się rynkiem motoryzacji uważa z kolei, że do 2040 r. elektryki stanowić będą połowę rynku.
Wygląda na to, że samochody elektryczne to nasza przyszłość, ale samochodów spalinowych nie wyprą z ulic jeszcze przez długi, długi czas.
Elektryczne samochody to przyszłość, zawsze tak uważałem ;).